Ponad 25 %, bo aż 9 milionów Polaków, to osoby urodzone pomiędzy 1980 a 1994 rokiem. Pokolenie Y, czyli tzw. Millennialsi – grupa, o której mówi się i pisze coraz więcej, chociaż paradoksalnie, jej zdefiniowanie okazuje się niezwykle trudne. Już w 2004 roku, zespół Kombii odkrył, że „Każde pokolenie ma własny czas”, który płynąc nieubłaganie sprawił, że obecnie, to właśnie Millennialsi zaczynają rozdawać karty na rynku pracy. Pora poznać zasady gry, żeby na skutek licznych przetasowań nie zostać bez asów w rękawie, które skutecznie mogą wspierać firmę jako pracodawcę.
Nadchodzi dominacja, czas na dopasowanie
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, Millennialsi stanowią już blisko jedną trzecią wszystkich zatrudnionych w Polsce. Biorąc pod uwagę zmianę przepisów dotyczących wieku emerytalnego i społeczny entuzjazm, do korzystania z przywileju wcześniejszego zakończenia zawodowej kariery, w najbliższym dziesięcioleciu, pokolenie Y zdominuje rynek pracy, nieodwracalnie zmieniając jego oblicze. Grupa dożywotnich stypendystów Zakładu Ubezpieczeń Społecznych stale rośnie, co bezpośrednio przekłada się na tendencje, jakie zaczynają panować w średnich i mniejszych przedsiębiorstwach, które na wzór wielkich międzynarodowych korporacji dostosowują swoją kulturę organizacyjną do zmieniającej się rzeczywistości. Nie jest ona jednak ani łatwa, ani oczywista. Pokolenie Y nazywane jest pokoleniem sprzeczności. Z jednej strony domaga się bezpieczeństwa, stabilizacji i bogatych pakietów socjalnych, spędzających sen z powiek Liberałom. Z drugiej zaś, wierzy we własne siły i możliwości, sławi rolę jednostki, niezależność i „Cnotę egoizmu” przemawiając głosem Ayn Rand. Millennialsi przywiązują się do marek, które przestają być synonimem jakości, a wyznaczają linię podziału przynależności społecznej, która staje się równie ważna, jak dostępność bezglutenowego deseru z jagodami goji, popijanego średnią latte na mleku migdałowym. Roszczeniowość i postawa otwarcie wyrażająca oczekiwania wobec pracodawców przestają dziwić i szokować. Stają się natomiast katalizatorem zmian, jakie dokonują się w zakresie kultury pracy i organizacji przestrzeni biurowej, którą kształtują nowe wyzwania i potrzeby.
Ślubu nie będzie
Według badań „ 2018 Delloite Millennial Survey. Millenials disappointed in business” aż 43% przedstawicieli generacji Y deklaruje, że nie wiąże swojej przyszłości z obecnym pracodawcą i planuje rezygnację w przeciągu najbliższych dwóch lat. To niepokojąco wysoki wynik, który skłania do refleksji nad źródłami braku zaufania młodych do biznesu i wachlarzem ich oczekiwań względem pracodawców. Określenie skali problemu jest jednak niemożliwe, ze względu na olbrzymie zróżnicowanie potrzeb i wymagań jakie stawiają przed firmami wchodzący na rynek pracy Millenialsi. Z jednej strony, oczekując stabilizacji zatrudnienia, umowę o pracę traktują jako polisę ubezpieczeniową na życie i odliczają dni do mozolnie wypracowanego urlopu. Z drugiej, cenią swobodne formy zatrudnienia i narzekają na system, polityków i gospodarkę, nie chcąc ponosić kosztów społecznej daniny, wielokrotnie przewyższającej cenę wegańskiego burgera. Rolą pracodawcy musi zatem być wyjście naprzeciw oczekiwaniom młodych, gniewnych i zbuntowanych i pokazanie im, że miejsce pracy może być czymś więcej niż maszynką do zarabiania pieniędzy, które coraz częściej nie są w stanie zrekompensować ważnych niezaspokojonych aspektów dotyczących zatrudnienia i biura, w którym pracownik spędza jedną trzecią doby.
Jakie biuro zaakceptuje Y
Christian Jansen, manager ds. współpracy z najemcami w Union Investment Real Estate podkreśla, że: „ Presja na zmiany w segmencie biurowym pochodzi obecnie szczególnie ze strony młodszego pokolenia pracowników, którzy maja jasne wyobrażenie o tym, jak ma wyglądać ich miejsce pracy. Pracodawcy, którzy potrzebują młodych specjalistów, muszą brać pod uwagę, ich oczekiwania względem powierzchni biurowej”. Badania jasno pokazują, że wśród oczekiwań od pracodawcy, wśród młodego pokolenia prym wiedzie lokalizacja biura i infrastruktura okolicy. Aż 84 % badanych przez firmę Union Investment Real Estate przyznało, że dobry dojazd jest kluczowym czynnikiem wpływającym na zadowolenie z miejsca pracy. Zaskakująco wysoko plasuje się także infrastruktura rowerowa, na którą wskazało 62 % respondentów, a dla 7 % więcej, istotne są strefy relaksu w biurze. Dostępność aplikacji ułatwiających korzystanie z biurowca i przestrzeni biurowej przedsiębiorstwa zadeklarowało aż 2/5 badanych.
Przeprowadzona ankieta pomaga spojrzeć na oczekiwania młodego pokolenia z szerszej perspektywy. Proces „uczłowieczania” biura staje się faktem, a oryginalnie zaprojektowana przestrzeń biurowa, która potrafi stymulować i przyciągać, zaczyna być palącą potrzebą wielu firm. Nudne i siermiężne biura lądują na śmietniku historii, a ich miejsce zajmują nowe obszary, dostosowane do nowych potrzeb, czasów i pokolenia. Strefy przeznaczone do cichej pracy, krótkich spotkań i postulowanego relaksu nie są już traktowane jako dodatkowy benefit. Stały się wyznacznikiem nowej jakości i nowej kultury pracy. Gry planszowe, piłkarzyki, play station, toaletki do odświeżenia makijażu, pokoje do medytacji, wellness roomy. Wszystko dla miłośników relaksu, samozwańczych coachów i piewców atrakcji rodem z Doliny Krzemowej. Młodzi przyszli po swoje z hasłami walki o redukcję stresu, komfort, wygodę i większą digitalizację. Z impetem i bez pukania weszli w nową erę projektowania przestrzeni i kultury pracy wielu firm. Równie szybko mogą opuścić nie tylko swoją strefę komfortu, ale każde miejsce, które nie spełni ich oczekiwań. Przestrzeń, która je tworzy to jednak nie tylko budynek i zlepek ścian. Jak dowodzi badanie firmy Deloitt, poza oczekiwaniami względem biura, atmosfery pracy i różnych form zatrudnienia równie ważna dla Millennialsów jest możliwość rozwoju. Są szybcy, bywają wściekli, ale chcą się kształcić i rozwijać. Dobrze zaprojektowana przestrzeń to jedynie narzędzie, które ma w tym pomóc. Warto o tym pamiętać. W przeciwnym wypadku, wyjdzie z tego milenijny wegański pasztet.
Co o tym myślisz?